Moissanit


 O niezwykłych kamieniach szlachetnych – MOISSANIT

Niebieski moissanit o masie 0,4 – 0,6 ct, z unikalnej, niedostępnej w sprzedaży kolekcji – klejnot, który większością cech jubilerskich przewyższa brylanty

 

Naturalnie niebieskich diamentów, które przed miliardami lat nabyły swojego niebieskiego zabarwienia dzięki obecności w strukturze węglowej boru , jak już wspomnieliśmy, prawie… nie ma na świecie. Te, które można kupić, w 99,9% zostały zabarwione przez napromieniowanie. Dlatego naturalny błękitny diament o intensywnej barwie i wadze około karata może kosztować od 500 tysięcy do nawet kilkudziesięciu milionów dolarów. Z powyższej przyczyny w Kremach Niebieski Diament nie mogły zostać ukryte niebieskie diamenty. COLWAY słynie wszak od wielu lat z tego, że odkrywa rzeczy bardzo dobre i unikatowe.

Lobby diamentowe bezwzględnie i skutecznie strzeże najpiękniejszych i jednych z najstarszych w dziejach biznesu legend marketingowych.  Kto np. słyszał, że diament nie jest w istocie najtwardszą substancją na świecie?  Jest nią – i to twardszą o aż 58%! – uzyskana metodą syntezy przez zespół profesor Jodie Bradby z Australian National University -heksagonalna postać lonsdaleitu, meteorycznej formy grafitu.

Podobnie niewiele osób słyszało o tym, że istnieje kamień szlachetny załamujący światło lepiej, niż diament! Ustępujący mu tylko nieznacznie twardością (9,2 – 9,5 w skali Mohsa). Czyli twardszy od rubinów, szmaragdów i szafirów. Jest on przy tym wytrzymalszy od diamentu, trzykrotnie odporniejszy na temperaturę, ma lepszy od niego połysk oraz ognistość i zazwyczaj daje się bardziej doskonale oszlifować. Tak samo „kosmiczny” jak lonsdaleit. W naturze znajdowano go również w meteorytach oraz w tych samych kominach kimberlitowych, co diamenty, lecz milion razy rzadziej. Zewnętrzną powierzchnię tego kamienia (o grubości około 15-300nm) stanowią zresztą czyste kryształy węgla, czyli… jest to po części diament. Nazywa się on moissanit…

                                          

Naturalne moissanity powstają w kosmosie. Rodzą się w nim nieustannie i to nawet tu i teraz, rozumiejąc przez „tu” Układ Słoneczny, a „teraz” odwiedzające nas niezwykle rzadkie niestety komety i meteoryty, których powierzchniowe warstwy rozgrzewają się w atmosferze do 2500 C⁰. Gdyby tak silnie rozgrzanych ciał niebieskich o strukturze beztlenowej spadało na Ziemię więcej, to wszystkie byłyby bardzo poszukiwanym znaleziskiem . Znalezione meteoryty z moissanitami są niezwykle rzadkie, gdyż wymagają spełnienia unikalnych w kosmosie warunków, muszą zawierać krzem i węgiel, niezbędne do syntezy oraz dużo metali (np. żelazo, nikiel) aby tarcie atmosfery rozpaliło je do ponad 2500 C⁰. Przy czym jeszcze krzem i węgiel znajdować się muszą na tyle blisko powierzchni, by temperatury tej doznać, a na tyle daleko, by nie wejść w kontakt z tlenem atmosferycznym. Prawdopodobnie spełniających takie warunki ciał niebieskich wchodzi w atmosferę ziemską kilkadziesiąt rocznie, z czego niemal wszystkie ulegają całkowitemu spaleniu lub wpadają do oceanów. Zjawisko jednak ma miejsce, czego dowodzą znaleziska w Arizonie.

Rodzą one też niezwykłą konkluzję. O ile proces przemysłowego syntezowania diamentów trwa zazwyczaj kilkadziesiąt godzin, co nie budzi szacunku w porównaniu z setkami milionów lat, to wytworzenie syntetycznego moissanitu może być nawet dłuższe w czasie, niż przelot meteoru przez atmosferę ziemską! Mając na uwadze, że wszystkie inne cechy moissanitów syntezowanych nie odbiegają w żadnym chemicznym ani fizycznym detalu od ich kosmicznego wzorca, mamy prawdopodobnie do czynienia z fenomenem:  moissanity są pierwszymi kamieniami szlachetnymi, których postać syntezowana nie ustępuje w najmniejszym elemencie naturalnemu pierwowzorowi!

 Niebieskie cudeńka, których twardości, dyspersji i połyskowi nie dorównują na pewno żadne klejnoty o zbliżonych barwach: szafiry, topazy, akwamaryny, tanzanity, spinele, lazuryty, larimary czy cyjanity – musiał stworzyć człowiek.

Znajdziecie je w  a co 5 Kremie Niebieski Diament przy zakupie indywidualnym bądż w każdym kremie przy zakupie zestawu z lini Blue Diamond.

Moissanit może posiadać powierzchniową warstwę skrystalizowanego węgla,  co przy ich twardości, brylancji i dyspersji powodowało, iż  pierwsze moissanity były nie do odróżnienia od diamentów.    Z czasem rzeczoznawcy nauczyli się tego i powstały nawet przyrządy „wykrywające” moissanity.   Aż do roku 2018, w którym  znowu pojawiły się moissanity stworzone przez pasjonatów, które zafrapowały gemmologów…

Moissanity są oczywiście tańsze od diamentów.  Powodują to czynniki historyczne i emocjonalne oraz bezwzględna polityka potężnego lobby diamentowego, tłumiącego wszelkie medialne informacje o zaletach moissanitów.  Branży jubilerskiej, ale przede wszystkim sferom opiniotwórczym, które kształtują światową modę – skutecznie wmówiono, iż są one „podróbkami” diamentów, choć patrząc fizycznie, chemicznie i geologicznie – to nonsens lub raczej zwykłe biznesowe kłamstwo, które za pieniądze stało się tezą obowiązującą. Koncerny diamentowe zwalczają moissanity tak perfekcyjnie, że skutecznie ukryły nawet pewien wielki sekret…

Otóż diament uchodzi, jak wiadomo za niezniszczalny. Nie jest to jednak do końca prawda. Diament można zniszczyć nader łatwo. Spala się bowiem całkowicie w temperaturze już 900 ⁰ C.  A wystawiony na promienie silnie skupionego przez soczewkę światła słonecznego po prostu… zniknie. Jest przecież w istocie… węglem i pod wpływem silnej wiązki światła zamieni się w CO₂ – dwutlenek węgla.

Moissanit jest węglikiem krzemu więc i promień lasera nie przymusi go do utlenienia. Nawet moissanity  pozyskiwane obecnie w procesach syntezy wytrzymują bez szwanku temperatury ponad 2300 ⁰ C. Nic w tym dziwnego, gdyż  węgiel i krzem potrzebują takich temperatur by się łączyć. W naturze kamienie te powstają w warunkach podobnych do panujących wokół gwiazd, gdzie diament uległ by natychmiastowemu wyparowaniu. Jeżeli więc jakikolwiek  kamień szlachetny zasługuje na to, aby być bohaterem baśni o niezniszczalności, to zdecydowanie jest nim właśnie moissanit.

Niedocenianie moissanitów wydaje się też niesprawiedliwe z punktu widzenia estetycznego. Cechuje je bowiem lepsza od diamentów dyspersja i brylancja. Jeżeli przyjąć, że piękno absolutne, czyli maksymalną ilość efektów świetlnych w postaci odbić, załamań i rozszczepienia wiązki światła wydobywa się z kamienia, poprzez idealne proporcje oraz wykończenie szlifem idealnym –  decydującym o tym, czy klejnot uzyska tzw. „życie,” czy też będzie kamieniem „martwym”, który gubi wpadające do niego światło – to moissanit z pewnością da się oszlifować lepiej niż diament i zawsze obiektywnie wygra cechami jubilerskimi  z diamentem…

Skoro  więc tak jest i moissanity z pewnością nie ustępują diamentom estetycznie i tak mało różnią się od nich fizycznie, a wreszcie skoro można zdobyć je w kolorze niebieskim – to ukryty został w co piątym Kremie Niebieski Diament z aktualnej partii – moissanit o wadze 0,4 – 0,6 ct. Przy tym, nie są to moissanity, które tak po prostu można kupić.

Nie ma na świecie klejnotów o zabarwieniu niebieskim, w których światło gra piękniej niż w tych, jakie znajdziecie  w Kremie Blue Diamond. Współczynnik dyspersji w niebieskich moissanitach często przekracza 0,100, podczas gdy w niebieskich diamentach nigdy nie jest większy, niż 0,050, a w żadnych kamieniach szlachetnych o barwie niebieskiej nie przekracza 0,020.  Dla porównania: w rubinach i szafirach wynosi maks. 0,018, a w szmaragdach 0,014.

Sami mieliśmy trudności, by w jej prawdziwość od razu uwierzyć. Najbardziej oczywiście w to, że „nasze” moissanity tak trudno jest odróżnić od diamentów. Nawet rzeczoznawcom. Nie mogliśmy się oczywiście doczekać, by to pierwsze natychmiast sprawdzić!

Jeszcze kilkanaście lat temu odróżnienie wszelkich dobrze oszlifowanych moissanitów było zaiste dużym problemem nawet dla ekspertów.  Rozwiązany on został technologicznie, gdy pojawiły się masowo mierniki wykorzystujące zjawisko przewodnictwa cieplnego i elektrycznego do niezawodnego testowania diamentów i moissanitów – w bardzo łatwy sposób.

Testy dokonane przez– najnowszej generacji „pogromcę moissanitów” – Presidium Multi Tester III

Półkaratowe „zwykłe”, niebieskie moissanity  o dobrym szlifie, jakości i kolorze, nie są wcale tak łatwe do nabycia, przynajmniej w hurcie. Można przyjąć, że warte są na pewno nie mniej niż  100- 130 USD/szt. Choć to nadal nie ta liga. TYCH konkretnie moissanitów, jakich należy poszukiwać w Kremach Blue Diamond nikt jednak, do 2018 roku, przynajmniej w Europie nie wyceniał detalicznie. Pierwsze powstały bowiem wczesną jesienią 2017 roku. Ich bardzo wysokie parametry jubilerskie nijak się mają do moissanitów jakie trafiały dotąd na rynek.

Index załamania światła

Materiał

2.68 – 2.72

Moissanity Colway

2.64 – 2.69

Moissanity na rynku

2.42

Diamenty

1.69 – 2.01

Cyrkonie

1.76 – 1.77

Szafiry

1.76 – 1.77

Rubiny

 

Przy współczynniku załamania 2,64-2,69 nawet „zwykłe”  moissanity dają więcej blasku niż diamenty. A dzięki rozproszeniu dwa i pół razy silniejszemu od płomienia diamentu (jest to łatwo mierzalne!) – „nasz” moissanit wygina światło w hipnotyzujące, wręcz tęczowe błyski ognia. Nieporównywalnie efektowniej, niż diament, rubin, szmaragd lub szafir. Wyraźny blask naszego moissanitu jest spektakularny przy każdym świetle , gdyż jego wewnętrzną strukturę krystaliczną cechują istotnie odmienne właściwości optyczne, chemiczne i fizyczne.

Nie jest dla nas najważniejsze, czy półkaratowy nasz klejnot warty jest 100 USD, czy 500 USD lub jeszcze więcej.  Skoro w  Kremach Niebieski Diament nie mogły się znaleźć niebieskie diamenty, bo … takich praktycznie nie ma, to uznaliśmy, że dla Promocji tego niezwykłego kosmetyku nie mogło się nam trafić nic atrakcyjniejszego niż TE właśnie klejnoty! - niezwykłe kamienie jubilerskie, nowej generacji (szczególnie niebieskie) moissanity. Klejnoty przebijające w wielu aspektach diamenty. Z kolei prześliczne, niebieskie moissanity, pomogą popularyzować również niezwykły z wielu względów, rdzennie polski kosmetyk Krem Blue Diamond.